Szampony w kostce to stosunkowo nowa alternatywa dla tradycyjnej formy płynnej. Pamiętam, że prowadziłam już profil na Instagramie, gdy miała miejsce premiera szamponu w kostce 4Szpaków i wtedy pierwszy raz usłyszałam o tego rodzaju produkcie i, mam wrażenie, wtedy zrobiło się o nich u nas głośno, i kolejne marki z coraz większą częstotliwością zaczęły tworzyć swoje propozycje.
Ja się bardzo długo wzbraniałam przed taką formą i trzymałam się tradycyjnych szamponów w płynie. Wpis im poświęcony znajdziecie TU. Miałam co do zastosowania kostek do mycia włosów spore obawy, które dotyczyły samej tej formy kostki. Miałam wątpliwości – czy to się będzie wygodnie używało? Czy nie będzie kołtuniło? Jak się będzie rozprowadzało? Czy nie będzie matowiło włosów? Itp. Pytań kłębiło mi się mnóstwo. W końcu się przełamałam, a padło właśnie na 4Szpaki. To był mój pierwszy szampon w kostce i, choć finalnie nie został moim ulubieńcem, to zachęcił mnie do dalszego testowania tego typu produktów ze względu na dużą wygodę użytkowania i zero problemów technicznych. Potem, gdy testowałam kolejne kostki, okazało się, że nie zawsze jest tak kolorowo i wszystko zależy po prostu od konkretnego produktu, jak w sumie w każdej kategorii kosmetycznej. Są hity, są buble, a wszystko podlega subiektywnej ocenie.
Muszę tu zaznaczyć, że szampon w kostce, przynajmniej teoretycznie, choć widziałam wyjątki i liczne mylące opisy w sklepach, to nie to samo, co mydło w kostce. Szampony w kostce nie mają, jak mydła, charakteru zasadowego, więc nie ma konieczności stosowania po ich użyciu płukanek octowych celem zakwaszenia. Skąd mamy wiedzieć, czy dana kostka to faktycznie szampon w kostce, a nie mydło? Po INCI, oczywiście. Szampon w kostce będzie zawierał detergenty. Najpopularniejsze wśród naturalnych szamponowych kostek, jakie widziałam, są Sodium Cocoyl Isethionate, Sodium Coco – Sulfate, Disodium Lauryl Sulfosuccinate. Wszystkie produkty, jakie znajdziecie w tym wpisie, to szampony w kostce nie wymagające zakwaszających płukanek.
Jeśli natomiast interesuje Was temat mydeł do włosów, to … nie pomogę! Konieczność stosowania dodatkowego kroku i to w postaci polewania łba octem ( a smrodu octu, w najmniejszym nawet stężeniu, szczerze i głęboko nie znoszę ) definitywnie mnie zniechęca do mydlano – włosowych eksperymentów. Co innego zrobienie sobie spa, gdy mam czas i ochotę, a co innego obligatoryjny krok na co dzień wydłużający procedurę mycia. Jeśli bylibyście zainteresowani naturalnymi mydłami do włosów, to wiem na tę chwilę o istnieniu dwóch: mydła do włosów z olejem rycynowym 4Szpaki oraz Au Bord De La Riviere Douces Angevines dostępne w Polsce we Fler Organic. Żadnego z nich nie używałam do włosów. DA miałam, ale nie zdecydowałam się na umycie nim skalpu i poprzestałam na zużyciu kostki jako mydła do mycia ciała. Kostka pieniła się rewelacyjnie, pachniała elektryzująco, jak zresztą wszystkie wyroby tej marki, i nie wysuszała mojej skóry. Także użytkowo była przyjemna i obiecująca, ale włosowe z nią eksperymenty pozostawiam bardziej zaawansowanym włosomaniakom. Takiego eksperymentu podjęła się Anula, a o jego przebiegu możecie poczytać TU.
Wracając do tematu przewodniego – jak używać szamponu w kostce? Znam 3 metody. Spienianie w dłoniach, tarcie po głowie, spienianie w kubeczku/ słoiczku. Zdecydowanie preferuję pierwszą ze względu na szybkość i wygodę. Polega ona na obracaniu kostki szamponu w dłoniach dokładnie tak, jak byśmy używali kostki mydła. Jeśli jakiś szampon wytwarza zbyt skromną pianę, czasem coś tam mi się zdarza potrzeć po głowie parę razy, ale generalnie oczekuję, że kostka obracana w dłoniach da na tyle obfitą i stabilną pianę, żebym mogła ją bezpiecznie przetransportować na głowę i efektywnie oczyścić skalp.
Metoda druga to tarcie kostką po głowie i włosach. Jako główny sposób użycia mi ona nie odpowiada, bo okładanie się twardą kostką po głowie nie jest, według mnie, komfortowe, a tarcie po włosach na długości tym bardziej. Jak wspomniałam, stosuję jedynie jako metodę wspomagającą przy kostkach, które dają zbyt ubogą pianę. Jeśli ta metoda Wam pasuje, to pamiętajcie, by pocierać włosy w jednym kierunku do dołu, a nie trzeć w tę i z powrotem.
Metoda trzecia, czyli kubeczkowa polega, jak sama nazwa wskazuje, na spienianiu szamponu z dodatkiem wody w kubeczku. Byłaby może i fajna, ale tu znów potrzebne jest dodatkowe coś w postaci tego kubeczka, słoiczka czy pojemnika z wieczkiem. Są nawet specjalne ustrojstwa do tego celu np. TAKIE , których można również używać do szamponów płynnych, jeśli się słabo pienią i/ albo jeśli Was podrażniają, ponieważ w metodzie kubeczkowej spieniamy szampon z wodą, czyli go rozrzedzamy/ rozcieńczamy, co ryzyko podrażnień zmniejsza.
Tym sposobem poruszyłam chyba wszystkie ważne kwestie związane z szamponami w kostce. Zapraszam na przegląd produktów. Przypominam też, że to kolejny artykuł z cyklu Natural Experience. Pozostałe wpisy o żelach do mycia twarzy, pomadkach, dezodorantach, kremach pod oczy i szamponach w płynie znajdziecie pod podanymi linkami. Przypominam, że w serii NE kosmetyki ułożone są według marek w kolejności alfabetycznej, ceny są zaokrąglone i służą tylko zobrazowaniu rzędu wielkości, a składy są cytatami z egzemplarzy, które miałam. Składy i ceny mogą ulegać zmianom, więc zachęcam do samodzielnej weryfikacji przed zakupem.
Alverde, Szampon w kostce mandarynka z bazylią
60 g ok. 20 zł
Kostkę Alverde sklasyfikowałam jako szampon mocniej oczyszczający, gdyż za właściwości myjące odpowiada tu SCS. Szampon okazał się jednak mniej agresywny niż sądziłam. Mogłam go stosować kilka razy z rzędu bez żadnych skutków ubocznych w postaci szybciej przetłuszczającej się skóry głowy, napięcia, swędzenia czy podrażnienia. Nie było w nim żadnych szczególnych wad, ale i żadnych szczególnych zalet. Szampon po prostu dobrze spełniał swoją funkcję bez dodatkowych bonusów. Jeśli mielibyście okazję wypróbować, to myślę, że warto.
Spienianie kostki w dłoniach było procesem szybkim i dającym zadowalającą ilość piany. Piany takiej śliskiej, podatnej na rozprowadzanie się. Mam wrażenie, że było tej piany ilościowo podobnie lub nieznacznie więcej niż przy szamponie w kostce 4Szpaki, ale pamięć może mieć w tym względzie nieco zawodzić. Alverde do końca zachował formę, żadnego kruszenia się i rozpadania. Mandarynkowo-bazyliowe obietnice można jednak schować między bajki – zapach jest tu właściwie niewyczuwalny, może coś tam lekko cytrusowego, ale ani kostki bym nie nazwała pachnącą ani w czasie mycia żadna woń nie rzucała się w nos ani po wszystkim włosy nie nosiły na sobie śladów zapachowych. Trochę smutek, trochę plus, zależy, jak na to spojrzeć.
Alverde na tę chwilę nie można nabyć w Polsce, to marka niemieckiej sieciówki DM. Czasem hula na Allegro, ale uważajcie na ceny, niektórzy liczą sobie słony narzut. W DM ta kostka kosztuje niecałe 5 Euro, a widziałam ją na Allegro nawet za 50 zł.
INCI: Sodium Coco – Sulfate, Butyrospermum Parkii Butter*, Olea Europaea Fruit Oil*, Theobroma Cacao Seed Butter*, Parfum**, Limonene, Linalool, Citral, E 172 / C.I. 77492.
*From natural organic agriculture.
**From natural essential oils.
Blank Mydlarnia, Szampon w kostce Black
70 g ok. 28 zł
INCI: Sodium Cocoyl Isethionate, Montmorillonite, CI77499, Glycerin, Salvia Officinalis Leaf Powder, Inulin, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Simmondsia Chinesis. Seed Oil, Melia Azadirachta Seed Oil, Rosmarinus Officinalis Leaf Oil, *Limonene.
*Naturalny składnik olejku eterycznego.
4Szpaki, Uniwersalny szampon do włosów w kostce
75 g ok. 25 zł
Jak już wspomniałam na początku tego wpisu, Uniwersalny 4Szpaków to był mój pierwszy szampon w kostce i zachęcił mnie do dalszego testowania tego typu produktów, ponieważ użytkowo nie sprawiał żadnych problemów. Podczas zmydlania w dłoniach początkowo nie było widać wiele piany, ale po rozpoczęciu masowania skóry głowy, piany stopniowo przybywało i w sumie w mojej ocenie kostka pieniła się obficie. Piana ta miała bardzo dobry poślizg, była wręcz gładka i super rozprowadzała się na włosach. Samych włosów nie wygładzała, ale i nie matowiła ani nie potęgowała kołtunienia.
Kostka była bardzo wydajna – spędziła u nas 2 miesiące. Regularnie raz dziennie używana przez Męża, przeze mnie testowana falami, z czasem rzadziej i w większych odstępach czasu. Sama kostka do połowy trzymała się dobrze, potem niestety popękała na kilka drobnych kawałków, które już nie chciały dać się skleić. A używam jej z czasem rzadziej, ponieważ, niestety, z czasem potwierdziły się moje pierwotne przypuszczenia, że szampon ten wzmaga u mnie przetłuszczanie się włosów. Używany regularnie sprawia, że włosy coraz szybciej wyglądają coraz gorzej – są tłuste, oklapnięte i płaskie. Połączenie SCI i SCS jest dla mojej skóry głowy zdecydowanie za silne na co dzień, dopuszczalne jedynie z doskoku raz w tygodniu.
INCI: Sodium Coco Sulfate, Sodium Cocoyl Isethionate, Decyl Glucoside, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Butter, Cetyl Alcohol, Oleum Citrus Limonum, Inulin, Ricinus Communis (Castor) Oil, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Oil, Illite (Red Clay), Panthenol, Pelargonium Graveolens Flower Oil, Geraniol*, Citronellol*, Linalool*, Limonen*, Citral*.
*Składowe naturalnych olejków eterycznych.
Dolina Czeremchy, Szampon w kostce Melisowy
70 g ok. 38 zł
Właściwie, Melisowy to był pierwszy szampon w kostce, jaki poznałam, do którego mogłabym wrócić. Jedyne, czego żałuje, to że nie wpływa w żadnym stopniu na objętość włosów i ich odbicie od nasady, bo widząc glinkę w składzie trochę na to, szczerze mówiąc, liczyłam. Natomiast, jeśli chodzi o właściwości myjące, jest to dla mojego skalpu i włosów kompozycja bardzo trafiona pod względem mocy oczyszczania. Nie wzmaga przetłuszczania się skóry, a włosy są świeże, w miarę świeże również na drugi dzień.
Melisowy to okrągła kostka w zielonym, jak sugeruje opakowanie, kolorze. Opakowaniem jest metalowa puszka, ale szampon można kupić także jako refil w papierowej torebce. Cena 38 zł, która widnieje nad zdjęciem, dotyczy wersji ze zdjęcia, czyli w puszce. Opcja w papierowej torebce jest ok. 10 zł tańsza.
Kostka od początku ma dobry wymiar, idealnie mieszczący się w dłoni. Dobrze się pieni, może początkowo podczas obracania w dłoniach nie zapowiada szału, ale później w trakcie mycia piana bynajmniej nie ginie, a namnaża się podczas masażu i dobrze kłębi pod dłońmi. Pachnie świeżo, ciepło, najsilniej czuje tu miętę z cedrem. Jest, powiedziałabym, średnio twarda, wydaje mi się miększa niż 4Szpaki, ale twardsza niż skrzyp z Naturologii. Pod koniec, niestety, popękała na sporo mniejszych kawałków.
INCI: Sodium Cocoyl Isethionate, Aqua, Kaolin, Cannabis Sativa Seed Oil, Butyrospermum Parkii Butter, Glycerin, Pyrus Malus Vinegar, Montmorillonite, Emblica Officinalis Fruit Powder, Cocamidopropyl Betaine, Laurus Nobilis Berry Oil, Lanolin, Cinnamomum Camphora Bark Oil, Melissa Officinalis Leaf Oil, Cedrus Atlantica Bark Oil, Melissa Oficinalis Leaves, Aloe Barbadensis Leaf Extract, CI77019, CI77288.
Herbs & Hydro, Szampon w kostce konopie ( May Chang )
55 g ok. 60 zł
Konopny Herbs&Hydro to najdroższy szampon z tego zestawienia. Cena nad zdjęciem dotyczy wersji w puszce, refill jest nieco tańszy, bo kosztuje ok. 53 zł, ale i tak biorąc pod uwagę małą wagę tej kostki w porównaniu do innych tu propozycji, finansowo Herbs&Hydro wypada najmniej atrakcyjnie, czego, muszę przyznać, wcześniej sobie nie uświadamiałam. Lubiłam ten szampon, jednak nie na tyle, by biorąc pod uwagę kryterium cenowe, zdecydować się na powrót do niego.
Bo on niby bardzo dobrze wpisuje się w moje wymagania, ale przy tym nie robi nic nadzwyczajnego, co mogłabym tu jakimiś wzniosłymi epitetami wychwalać – po prostu dobrze spełnia zadanie, do jakiego został stworzony. Stopień oczyszczenia skóry jest dla mnie na idealnym poziomie – nie jest to rypacz, a jednocześnie nie jest zbyt delikatny i nie wymaga przeplatania z mocniej oczyszczającymi szamponami, zostawia uczucie świeżości.
Kostka ma kompaktowy kształt, zgrabny i powabny, trzymał formę prawie do końca. Dobrze leży w dłoni, dobrze się pieni już przy pierwszym myciu, piana nie ginie i w miarę sprawnie da się rozprowadzić na skórze. Nienarzucająco pachnie.
INCI: Sodium Cocoyl Isethionate (SCI), White Clay, BTMS50 – Behentrimonium Methosulfate (and) Cetyl Alcohol (and) Butylene Glycol, Cetyl Alcohol, Cannabis (hemp) Seed Oil, Green Clay, Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Butter, karagen, Polyquaternium-10, Citrus Aurantium Amara Flower Water, Tocopherol, May Chang (Litsea Cubea), Cannabis (hemp) Essential Oil Citral, Limonene, Linalool, Geraniol, Citronellol, Alpha-Isomethyl Ionone , Coumarin, Hydroxycitronella, Geraniol, Amyl Cinnamal.
Naturologia, Szampon w kostce oczyszczający skrzyp
70 g ok. 25 zł
Skrzyp Naturologii to mój szamponowy-kostkowy ideał! Wzbudził mój pełen zachwyt zarówno w zakresie walorów użytkowych jak i właściwości oczyszczających. Jest idealny do codziennego mycia czerepu, łagodny, dobrze domywa mi skórę i nie wzmaga przetłuszczania się włosów.
Uwielbiam w tej kostce to, że jest dużo miększa niż inne szampony w tej formie, jakich używałam. Gdy ściskam ją w wilgotnych dłoniach, daje się przygnieść. Czasem coś tam się jej ukrusza, w pewnym momencie zaczęła mi pękać na pół, ale wielokrotnie dawała się ponownie zlepić, wiec o żadnym marnotrawstwie mowy nie ma. Ładna piana wytwarza się już podczas obracania kostki w dłoniach, a po wprowadzeniu we włosy kłęby piany są wprost przecudne. Szampon świeżo pachnie melisą, miętą i lawendą, wyczuwam też charakterystyczną woń glinkową.
To, co przeważyło szalę i sprawiło, że nazywam skrzyp ideałem, to… objętość! Lekkość i puszystość włosów, ładne ich odbicie od nasady. Takie efekty, których bardzo pożądam i szukam, a które skrzyp mi zapewnia. Włosy wydają się grubsze, fryzura wydaje się gęstsza. Przy czym nie jest to efekt siana i to nawet, jak użyję leciutkiej odżywki. Love, Love, Love!
INCI: Sodium Cocoyl Isethionate, Butyrospermum Parkii Butter, Montmorillonite , Vitis Vinifera Seed Oil & Equisetum Arvense Leaf Extract, Spirulina Platensis Powder , Inulin, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Salvia Sclarea Flower Oil, Mentha Piperita Oil, Lavandula Angustifolia Herb Oil, Linalool.
Secrets de Provence, Szampon w kostce do włosów normalnych
85 g ok. 20 zł
Szampon w kostce… nudaaaa! Szampon w obwarzanku? Przed Państwem. Ja bym jednak wolała pozostać przy tradycyjnej kostce. Eksperyment z formą uważam tu za całkiem nieudany, źle się obraca takiego obwarzanka w dłoniach, z początku też wymiarowo był za duży. Może mniejsza średnica i z mniejszym otworem dałaby radę, tylko po co kombinować, skoro klasyczna kostka jest praktyczniejsza? Wygodniej zrobiło się po przecięciu obwarzanka na pół, ale dalej wygodą to nie było.
Podczas spieniania szamponu w dłoniach wydawało się, że jakość i ilość piany będzie dobra. I poślizg na włosach jest, owszem, dobry, ale niestety w trakcie mycia produkt ginie błyskawicznie, miniumum 2-3 krotnie trzeba go dokładać.
W trakcie mycia… no właśnie… Z tym to obwarzanek sobie kompletnie nie radzi. Po pierwszym użyciu, gdy swędziała mnie skóra głowy, myślałam, że to kwestia reakcji na jakiś składnik. Ale po dłuższym testowaniu stwierdzam jednak, że szampon nie tylko zostawia wrażenie niedomytej i nieświeżej skóry głowy, ale naprawdę jej nie domywa, nawet przy codziennym myciu i nawet, jeśli nie były używane żadne stylizatory. Także skóra swędzi, bo jest po prostu brudna…
Na włosy obwarzanek działa lepiej niż na skórę, bo ładnie odbija je od nasady i pogrubia, ale jednocześnie czyni matowymi, sztywnymi i szorstkimi w dotyku. Tu, oczywiście, nie bez znaczenia jest też odżywka, jaką się zastosuje.
Co więc zrobić z myjadłem, które nie myje? U mnie obwarzanek nadał się jako szampon do drugiego mycia, jeśli do pierwszego użyłam czegoś dobrze oczyszczającego. Wtedy traktowałam go bardziej jako stylizator, bo zapewnia moim niskoporowatym włosom niezły wygląd. No ale jego zadaniem jest mycie, zadania tego nie spełnia, więc w sumie kiepski z niego zawodnik. Obwarzanek to była moja pierwsza konkretna wtopa na polu szamponów w kostce.
INCI: Disodium Lauryl Sulfosuccinate, Cetearyl Alcohol, Triticum Vulgare (Wheat) Starch*, Glycerin**, Hydrogenated Castor Oil, Stearic Acid, Cocamidopropyl Betaine, Stearic Acid, Coco Glucoside, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter*, Parfum (Fragrance), Bentonite, Behenyl / Stearyl Aminopropanediol Esters, Sodium Chloride, Illite, Kaolin, Hydrolyzed Wheat Protein, Montmorillonite, Aqua, Quartz, Limonene, Eugenol, Citral, Linalool.
*Składniki pochodzące z ekologicznych upraw.
**Wyprodukowane na bazie składnikow ekologicznych.
Soap Szop, Szampon w kostce Yen
80 g ok. 39 zł
Tu znów mamy pewien eksperyment z formą, bo Yen to właściwie nie szampon w kostce, a w złotej półkuli. Bardzo wyróżnia się wyglądem nie tylko ze względu na kształt, ale i złoty blask, jaki wokół siebie roztacza. Blask ten znika, niestety, po pierwszym użyciu, ale forma półkuli pozostaje. Pomysł takiej formy uważam za wybitnie trafiony, ponieważ półkuli od samego początku do samego końca używa się rewelacyjnie, idealnie układa się w dłoniach, dobrze się nią obraca i manewruje. Nic się też nie połamało, nie po kruszyło przez cały czas użytkowania. Naprawdę jestem tą formą szalenie zachwycona.
Z kolei zapach to zupełnie nie moja bajka. Ale warto podkreślić, że jest naturalny i że to autorska kompozycja marki. Według opisu to bez i agrest, „bardzo słodki, intensywnie bzowy z cierpką, rześką nutą”. No dla mnie bynajmniej niesłodki, za to zbyt ostry, istotnie intensywny i cierpki, a zarazem trochę mdławy.
W dłoniach półkula pieni się dobrze, ale we włosach przy pierwszym myciu piana znika za szybko, więc dwukrotne mycie jest przy tym szamponie obowiązkowe według mnie. Przy drugim piana już tak nie ucieka, ale również mam potrzebę dokładania 2-3 porcji w trakcie. Szczególnie, że piana jest niezbyt śliska i średnio się rozprowadza.
Z właściwości myjących jestem raczej zadowolona, chociaż brakowało mi trochę uczucia świeżości. Nie mogę też przypisać Yen żadnych jakiś specjalnych bonusów typu: objętość, odbicie od nasady czy przedłużenie świeżości. Dla mnie półkula była OK do codziennego mycia. Co kilka użyć przeplatałam ją z innymi, mocniej oczyszczającymi szamponami.
INCI: Sodium Cocoyl Isethionate, Kaolin, Cocos Nucifera Oil, Rosa Damascena Flower Water, Persea Gratissima Oil (and) Argania Spinosa Kernel Oil (and) Sambucus Nigra Flower Extract, Parfum, Mica, Titanium Dioxide, Iron Oxide, Amyl Cinnamal*, Benzyl Salicylate*, Butylphenyl Methylpropional*, Cinnamyl Alcohol*, Citral, Citronellal*, Geraniol*, Hydroxycitronellal*, Hecyl Cinnamal*, Isoeugenol*, Linalool*, Limonene*.
*Naturalny składnik olejku eterycznego i kompozycji zapachowej.
2 komentarze o “Natural Experience: szampony w kostce”
Osobiście jakoś nie przekonałem się w praktyce o szamponie w kostce, ale może w końcu spróbuję. Jakby nie patrzyć ekologiczna sprawa.
Ekologicznie są bardzo korzystne, ale wiadomo, że nie wszystko każdemu pasuje 😉 Odżywki w kostce też są bardziej przyjazne środowisku niż tradycyjne, ale ja na przykład sobie nie wyobrażam ich używać.