
Ulubieńcy grudnia
Grudzień, czyli to już ostatni miesięczni ulubieńcy 2020 roku. Rozstrzał produktowy duży – od tak prozaicznej rzeczy pierwszej potrzeby jak pasta do zębów po umilacz domowego spa w postaci leśnego musu.
Grudzień, czyli to już ostatni miesięczni ulubieńcy 2020 roku. Rozstrzał produktowy duży – od tak prozaicznej rzeczy pierwszej potrzeby jak pasta do zębów po umilacz domowego spa w postaci leśnego musu.
Listopad był na Instagramie nieco sentymentalnym miesiącem powrotu do czasów, gdy publikowałam praktycznie codziennie. Przypomniałam sobie ze zdwojoną siłą, ile to wymaga czasu, organizacji i zaangażowania. Czasem się człowiekowi nie chce tym wszystkim zajmować, ale szykując ulubieńców nabieram jakiegoś takiego szczególnego powera i zapału. To się chyba jednak nazywa pasja. Pomieszana z lekkim uczuciem jaskółczego niepokoju.
Gdybym miała podsumować krótko tych ulubieńców, to są wśród wrześniowych bohaterów poważne kosmetyczne odkrycia! Pierwszy szampon w kostce, który sprawdził mi się nie tylko w zakresie wygody użytkowania, ale również pod względem działania na moje włosy i skórę głowy. Krem pod oczy, który na tę chwilę nazwałabym w ogóle moim ulubionym w tej kategorii. Niezwykła kompozycja olejowa w formie fluidu do dłoni. Czy świetne serum do twarzy. I od niego zacznijmy.
Natural Experience, czyli przegląd naturalnych szamponów w płynie, których używałam. Wpis ten poświęcony jest wyłącznie szamponom w formie płynnej, ponieważ w przyszłości pojawi się osobny materiał na temat szamponów w kostce.
Zawsze, gdy piszę o ulubieńcach miesiąca, patrzę na nich i zastanawiam się, którzy z nich znajdą się w ulubieńcach roku, a którzy zostaną z czasem wyparci przez nowe jakieś odkrycia.
Z naturalnymi dezodorantami zaczęłam przygodę dość późno. Przez długi czas nie było we mnie odwagi do takich testów, żyłam w przekonaniu, że bez antyperspirantu się nie obejdę. Okazało się, że obchodzę się znakomicie. Od razu podkreślę, że dezodorant to nie antyperspirant.
Zależność między używaną przeze mnie liczbą kosmetyków do twarzy a liczbą kosmetyków do ciała i włosów jest odwrotnie proporcjonalna do powierzchni tychże. Taka mała twarz, a tyle rzeczy się na nią nakłada, podczas gdy ciało zadowala się znacznie okrojonym zestawem.
Nope, to nie jest błąd w tytule! Dziś cofamy się aż o dwa lata, by z tej odległej perspektywy spojrzeć raz jeszcze na moje kosmetyczne hity 2018 roku. Myślę, że warto się nad nimi pochylić, bo nadal zdarza mi się do nich wracać, a niektóre wciąż dzierżą w swoich kategoriach palmę pierwszeństwa.
Wiem, że ulubieńcy to jedne z Waszych ulubionych postów na moim Instagramie, dlatego będzie to również seria pojawiająca się regularnie na blogu. Ulubieńcy września wyjątkowo obfitują w maseczki, ale znalazło się i coś do ciała i coś do włosów.
Moje doświadczenia z naturalnymi kosmetykami postanowiłam przekuć w przystępną formę zestawień, do których łatwo będzie Wam wracać, gdy będziecie szukać inspiracji. Natural Experience to artykuły w formie przeglądów, gdzie w paru słowach opisuje podstawowe właściwości kosmetyków z danej kategorii.
Najnowsze komentarze